Współcześnie słowo budō używane jest niemal wszędzie. Spotykamy je w reklamach, w nazwach szkół, w opisach zawodów. Często jednak sprowadza się je do samego treningu fizycznego albo sportowej rywalizacji. To poważne nadużycie.
Od bujutsu do budō.
Przez wieki mówiono o bujutsu – technikach wojennych, i bugei – sztukach wojennych. Choć ich rdzeniem była skuteczność na polu bitwy, już w epoce Edo wiele szkół traktowało je jako heiho – strategię życia. Były one Drogą, w której technika łączyła się z etyką, estetyką i duchowością. Na początku XX wieku, gdy samurajowie stracili swoją rolę, dawne nazwy zaczęły być postrzegane jako anachroniczne. Dlatego wprowadzono termin budō, aby podkreślić, że sztuki walki są teraz Drogą wychowania, moralności i duchowości, a nie tylko techniką walki.
Czym naprawdę jest budō?
W tradycji japońskiej budō oznaczało nie tylko technikę walki, ale całościową Drogę Człowieka. To proces wychowania, w którym siła (bu) i kultura (bun) tworzą jedność. Jak pisał Nakae Tōju, oddzielanie ich jest błędem: kultura bez siły jest słaba, a siła bez kultury staje się brutalnością.
Dlaczego dziś słowo bywa nadużywane?
- Gdy budō staje się synonimem sportu, liczą się punkty i medale, a nie duch.
- Gdy używa się go w marketingu, by nadać prestiż, ale bez treści.
- Gdy traktuje się je jako egzotyczny „klimat”, a nie jako żywą praktykę.
Budō i zen – analogia.
Tak jak zen nie jest samym siedzeniem na poduszce, tak budō nie jest samym treningiem fizycznym. W obu przypadkach forma bez treści staje się pustą skorupą.
Prawdziwe budō.
To droga przekraczania ego, uczenia się odwagi i współczucia. To praktyka, która prowadzi do harmonii życia i śmierci, zwycięstwa i porażki. Jak pisał Ōmori Sōgen Roshi: Droga Walki, praktykowana tylko dla techniki i wygrywania, nie ma wartości. Budō jest Drogą dla Człowieka
Dodaj komentarz